Recenzja filmu

Maria łaski pełna (2004)
Joshua Marston
Catalina Sandino Moreno
Virgina Ariza

Matka pełna chwały

Opowieść o siedemnastoletniej dziewczynie, która za wszelką cenę chce się wyrwać się z małego kolumbijskiego miasteczka, w którym wiedzie życie bez perspektyw. Żeby osiągnąć cel decyduje się na
Opowieść o siedemnastoletniej dziewczynie, która za wszelką cenę chce się wyrwać się z małego kolumbijskiego miasteczka, w którym wiedzie życie bez perspektyw. Żeby osiągnąć cel decyduje się na odważny krok w niepewną przyszłość, gdy poznaje Franklina. Proponuje on jej coś zupełnie nowego - odlotową pracę, która wymaga podróżowania. Wkrótce okazuje się, że chodzi o przemyt heroiny. Za jeden kurs dziewczyna ma otrzymać pięć tysięcy dolarów. Plakat reklamujący ten film jest dość kontrowersyjny. Moim zdaniem to jeden z najlepszych plakatów, jakie powstały. Oto młoda dziewczyna imieniem Maria unosi swoją twarz ku górze, gdzie widać rękę trzymającą biały woreczek narkotyków. Owy woreczek (właściwie jego zawartość), symbolizujący komunię świętą, sam w sobie jest złem, cierpieniem (sam sposób "przyjmowania go" jest dość nieprzyjemny) przez które bohaterka musi przejść aby powstało dobro absolutne, czyli nowe życie. Patrząc na swoją pracę (ścinanie liści) i warunki dziecka swojej siostry, nie chce by jej latorośl urodziła się "w stajence". Czy więc decyzja o przemycie narkotyków dla dobra nienarodzonego potomka całkowicie usprawiedliwia Marię? Trudno udzielić odpowiedzi na to pytanie, ponieważ "ładunek", który wprowadziła na teren USA, może przynieść ludziom (kosztującym go) przyjemność, ale też uzależnienie. Z drugiej strony zadaniem każdej matki jest zapewnienie dobra własnemu dziecku. Wierząc w przyszłość, w fakt, że jej pierworodny będzie kimś wyjątkowym, stawia na szali życie jego i swoje własne (pęknięcie torebki oznacza niemal natychmiastową śmierć), co czyni jej desperacki krok w miarę zrozumiałym. Skojarzenia z imieniem bohaterki są oczywiste. Współczesna Maria stara się pomagać i tak wyzyskującej ją rodzinie, finansuje pogrzeb swojej tragicznie zmarłej koleżanki. Mimo że nie jest nawet pełnoletnia sprawia wrażenie kobiety dojrzałej, uparcie dążącej do celu. Właściwie ciężko zobaczyć w niej jakąś negatywną cechę. Różni się jedynie owoc jej związku, który nie powstał z czystej miłości, ojciec dziecka sprawia wrażenie człowieka niedojrzałego do tej roli, a między dwojgiem rodziców nie ma czystego uczucia. Siłą tego dzieła jest bez wątpienia jego realizm. Akcja rozgrywa się w miejscu "gdzie diabeł mówi dobranoc", aktorzy wyglądają jak naturszczycy, a sama oś fabularna jest jedną z na co dzień rozgrywających się historii w takich krajach, jak Kolumbia. To wszystko sprawia w widzu wrażenie oglądania niemal dokumentu (scena w samolocie czy trening na winogronach). Zakończenie przynosi nadzieję i choć jest ona dość skromna, to wierzymy, że poświęcenie nie będzie daremne. Przed "Marią łaski pełną" mogę ostrzec tylko fanów efektownej formy, gdyż jest to kino niezależne, sfinansowane w większości przez stację HBO, za co jej serdecznie dziękuję. Reszcie zdecydowanie polecam tę historię matczynej miłości, jedności matki z dzieckiem, opowiedzianą w sposób spokojny, stonowany, a co najważniejsze oryginalny i sugestywny. Sebastian Pytel
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones